Generalnie my Polacy lubimy ze swojej natury
narzekać, urzędowe tematy to rząd, reprezentacja w piłkę nożną,
teściowa no i oczywiście pogoda. Jaka by nie była, jest zła.
Podzielałem powszechne narzekania zeszłego lata kiedy w
"lipcopadzie" 2011 zamiast bezchmurnego słonecznego nieba
mieliśmy niekończącą się historię deszczu.
Rok 2012 zaczął się
bezmroźnymi, pochmurnymi, styczniowymi dniami, wiele osób zdążyło
już pożegnać się z zimą. Szczególnie cieszyli się mieszkańcy
domów jednorodzinnych którzy do tej pory ponosili mniejsze koszty
ogrzewania swoich czterech ścian. Sytuacja zmieniła się z końcem
stycznia gdy słupki rtęci spadły znacznie poniżej zera i przez
kilka dni utrzymywała się w granicach -20. To oczywiście wspaniały
pretekst, żeby sobie ponarzekać na duże mrozy.Osobiście lubię
takie warunki atmosferyczne ponieważ tak niska temperatura wiąże
się z wysokim ciśnieniem i pięknymi słonecznymi dniami. Słońce,
mimo dużych mrozów, dzięki coraz wyższej pozycji na horyzoncie a
przez co coraz większemu udziałowi promieniowania bezpośredniego
może być już wykorzystywane w celach energetycznych. W takich
warunkach kolektory słoneczne są w stanie podwyższyć temperaturę
wody do 30oC a ogniwa fotowoltaiczne wytwarzają coraz
więcej prądu.
W swoim entuzjazmie do
dużych mrozów nie znajduję zrozumienia wśród znajomych. Na
palcach jednej ręki mogę policzyć osoby podzielające pozytywne
nastawienie do dużych ujemnych temperatur. Jedną z nich była
kobieta, którą podwiozłem na stopa. Pani od momentu zamknięcia
drzwi zaczęła wyrzucać swoje żale i troski a miała ich trochę;
pogrzeb siostry trzy dni wcześniej i zawał męża przed dwoma
dniami, jeszcze wcześniej została potrącona jadąc rowerem.
Wyraziłem ubolewanie z powodu serii przykrych wydarzeń i aby
zmienić temat rozmowy na mniej przykry stwierdziłem, że
przynajmniej mamy ładną pogodę, choć większość ludzi na nią
narzeka nie mając poważniejszych problemów na głowie.
Autostopowiczka stwierdziła, że też lubi połączenie dużego
mrozu i słońca co nie przeszkadzało jej kiedyś dojeżdżać do
pracy mimo -15oC. Zastanawiam się czy naprawdę aby
docenić wartość prostych rzeczy trzeba być doświadczonym przez
życie.
Wracając do głównego
wątku dodatkowym plusem mroźnych dni jest mniejsza aktywność
drobnoustrojów, wirusów i bakterii, które wbrew powszechnej opinii
nie wymierają ale mają ograniczony metabolizm stając się
nieszkodliwymi. Jest jeszcze jeden powód dla którego lubię duże
mrozy. Po przemarznięciu można ogrzać się grzanym piwem lub winem
z cynamonem, goździkiem i pomarańczą. Smakuje i działa cudownie.
Zatem na zdrowie!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz